Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku


            Aż w końcu nadszedł ten dzień.  Pani Basia wyleciała do Paryża już tydzień temu. Odprowadziłam ją na lotnisko i patrzyłam jak „skrzydlaty ptak” unosi ją do jej najbliższych. Żegnając się powiedziała, że przy wigilijnym stole będzie talerz i dla mnie i dzieląc się  opłatkiem będziemy razem...

              Postanowiłam, że w wigilię  patrząc na pierwszą gwiazdkę, jakbym brała ją na świadka, obiecam sobie, że  pewien plan, który odkładałam z roku na rok tym razem zrealizuję choćby nie wiem  co! A plan jest oczywiście bajkowy !  Przecież marzyłam kiedyś aby wybrać się na … Kubę i odwiedzić dom Ernesta Hemingwaya / 1899-1961/ . Zaczytywałam się  w nim jako nastolatka, w latach sześćdziesiątych był chyba najbardziej popularnym i czytanym przez młodych  pisarzem i w dodatku  jeszcze z Ameryki, a zatem świata dobrobytu, o jakim my  ze zgrzebnej socjalistycznej ojczyzny mogliśmy tylko marzyć...Z czasem ten świat przyszedł i do nas, spełnione marzenia mają jednak wiele odcieni... Ale zobaczyć Kubę, jej przepiękne krajobrazy,  pobyć w tamtejszym  klimacie  radości, napić się autentycznego rumu i zatańczyć sambę – czemu nie? I  wróciło znowu zdanie Amadeo Modiglianiego, które przytoczyłam na początku mojej opowieści - „Obowiązkiem człowieka jest ocalić swoje marzenia”!...

              Pogoda jak na Wigilię była wymarzona. Spadł w nocy obfity śnieg i zrobiło się biało i uroczyście. W oknach mimo że było południe i do pierwszej gwiazdki jeszcze sporo czasu już tu i ówdzie  paliły się choinkowe lampki. Świat wtedy wygląda bardzo przyjaźnie, ma się wrażenie, że każdy dom zaprasza, że wszyscy jednoczą się w tym świetle...

                Czy w takim dniu mogłam nie odwiedzić Bajkowa?  Czy mogłam zostawić Świerka-Ćwierka i Sosenki – Senki ze śpiącą wśród ich konarów Kitką-Mitką samym sobie? Czarny Kot dostał już od rana świąteczne śniadanko, spał smacznie na kanapie, otwierając od czasu do czasu to jedno to drugie zielone oko. No właśnie! Przecież on będzie przy wieczornej kolacji  ze mną, a może po północy przemówi ludzkim głosem?  Ubrałam się zatem odświętnie jakbym szła w odwiedziny do  samego króla i z kolorową bombką w torebce wyruszyłam do moich przyjaciół!

                 Bajkowo tonęło w śniegu. Jedyne ślady na śniegu to ślad ptasich nóżek i...duże, męskie prowadzące do działki pana  „Dzień dobry o poranku”. Ależ to oczywiste, biali skrzydlaci przyjaciele nie mogą ani jednego dnia zostać sami, a cóż dopiero w dniu tak uroczystym...Otworzyłam altankę, mróz zdążył już pokryć szyby okien pięknym wzorami, wyjęłam bombkę i poszłam powiesić ją na  gałęzi Świerka-Ćwierka.

              Stał dumnie wyprostowany, zastygły w zimowej szacie. Jego gałęzie, jak i zresztą Sosenek-Senek, pokryte śniegiem jak puchową kołderką  uginały się lekko pod jego ciężarem. Czułam, że bardzo podoba mu się mój pomysł, zaświadczał bowiem o tym, że naprawdę nie zapomniałam i jestem z nimi tego dnia...Drugą naturalną „bombką” było moje jabłko, które nadal wisiało dzielnie opierając się zimie...I kiedy tak stałam patrząc na moje zimowe Bajkowo usłyszałam śmiechy i pokrzykiwania, które zbliżały się w moją stronę...To pani Karolina, pan Rafał, Maja i Kaja szaleli z radości obrzucając się śniegowymi kulkami! Przyszli na działkę także tego dnia aby uczcić go w taki właśnie sposób i...aby  ulepić wielkiego bałwana - niech stoi tu do wiosny na straży i pilnuje naszego dobytku! Przyłączyłam się i ja do tej wspólnej akcji i kiedy podziwialiśmy już naszego dorodnego śniegowego przyjaciela, któremu doprawiliśmy nos z marchewki, oczy z czarnych węgielków, a głowę ubraliśmy w zawadiacki kapelusz i wyposażyliśmy go w całkiem słuszną miotłę, aby odganiał nią nieproszonych gości,  za furtką zamajaczyła czyjaś postać. Tak! To pan „Dzień dobry o poranku” przyszedł z opłatkiem i życzeniami !
                                                                     
                                                                                
            Teraz to już w ogóle radości było co niemiara ! Wyściskaliśmy się wszyscy i dzieląc się opłatkiem  życzyliśmy  sobie zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności  na święta i cały przyszły rok!  I kiedy tak  życzyliśmy sobie  nad naszymi głowami rozległ się trzepot kilkunastu białych skrzydeł, zawirowały jak wielkie płatki śniegu i zaczęły zataczać kręgi w kształcie serca....
                                                                  

                     
                                                               KONIEC

 Ewa  Radomska

                       

Można już kupić książkę „Ja z Bajkowa” 

zamówić ją można u autorki, cena 28 zł, wysyłając e'maila: ewadu@onet.eu
Dostępna jest także jako e-book, cena 12,30 zł poprzez zamówienie w wydawnictwie czyli: Ja, z Bajkowa-/e-book/-księgarnia internetowa Białe Pióro.

więcej  http://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/ewa-radomska-i-bajkowo